homilia – czwartek VII tygodnia wielkanocnego, 9 czerwca 2011
Dz 22,30; 23, 6-11; Ps 16,1-2a.5.7-11; J 17, 20-26
Od pierwszego dnia naszych rekolekcji w czasie liturgii słuchamy w Ewangelii Jezusa modlącego się. Z pewnością zauważyliśmy, że Ewangelia dnia za każdym razem, od wtorku aż po dzień dzisiejszy, po czwartek, rozpoczyna się od tych samych słów: „W czasie ostatniej wieczerzy Jezus podniósłszy oczy ku niebu, modlił się tymi słowami” (J 17, 1). To ikona Jezusa, którą otrzymujemy na czas rekolekcji. To cenna, bardzo cenna ikona, która może nam pomagać w naszej modlitwie, zwłaszcza wtedy, kiedy nasze oczy są spuszczone, kiedy bardziej widzimy siebie niż Jego, kiedy jesteśmy zajęci kręceniem się wokół siebie i naszych spraw, wokół tego, co trudne w naszej historii życia, a co przecież – każdy z nas to wie – może nas tak skupiać, iż nie potrafimy dostrzec w naszej modlitwie Ojca.
„Jezus podniósłszy oczy ku niebu, modlił się…”. Modlił się do Ojca. Warto sobie przypomnieć i uświadomić, że ta modlitwa Jezusa, po ludzku mówiąc, przypada w niezwykle trudnym momencie Jego życia. To dla Jezusa moment wielkiego doświadczenia i uświadomienia sobie tego, co Go czeka. To w historii życia Jezusa moment krytyczny, a możemy wręcz powiedzieć, że kryzysowy. Jezus na modlitwie w Ogrójcu przeżywa kryzys; będzie wołał do Ojca: „Zabierz ode Mnie ten kielich. Niech ta godzina się zmieni. Nie teraz, Ojcze!”. Uświadamiamy sobie, że ta modlitwa zwrócona do Ojca, skądinąd piękna i poruszająca, najdłuższa, jaką mamy w Ewangelii, przypada w tak trudnym momencie życia Jezusa.
Warto wrócić do ostatnich wersetów szesnastego rozdziału Janowej Ewangelii, które poprzedzają tę modlitwę. Jezus zwraca się do uczniów słowami poruszającymi również nas: „Oto nadchodzi godzina, a nawet już nadeszła, że się rozproszycie - każdy w swoją stronę, a Mnie zostawicie samego. Ale Ja nie jestem sam, bo Ojciec jest ze Mną (J 16, 32). Pamiętam, że w czasie jednego ze spotkań, komentując ten fragment o. Amedeo Cencini w tej kaplicy powiedział, że dopiero w momencie największej po ludzku samotności Jezus w sposób niezwykle mocny doświadcza, jak bardzo Ojciec jest z Nim. Nieraz, paradoksalnie, trzeba doświadczyć ludzkiego osamotnienia, opuszczenia przez wszystkich, by się przekonać, że Ojciec Niebieski nigdy nas nie opuszcza, że On zawsze jest z nami; nawet wtedy, gdy ból cierpienia i opuszczenia krzyczą w nas, że Ojca przy nas nie ma. Jezus, w dzisiejszej Ewangelii, pomaga nam uwierzyć, że On jest z nami. Nie wiemy, co Jezus czuł w sercu, po ludzku. Nie wiemy, jakie targały Nim myśli i jakie walki wewnętrzne przeżywał. Ale wiemy, że cokolwiek działo się w Jego sercu w tym momencie, On modlił się do Ojca tak, jak słyszeliśmy.
Potrzebujemy sobie uświadomić, że w tych dniach nie tylko my się modlimy do Ojca, ale że to Jezus jako pierwszy modli się za nas do Ojca. Jezus modli się za każdego i każdą z nas, jest w naszej modlitwie i powierza nas Ojcu. Na dwie intencje modlitwy Jezusa chciałbym zwrócić uwagę. Jezus modli się dla nas o jedność, a więc modli się za nasze relacje. Wyraźnie mówi Jezus o tej relacji, która łączy nas z Nim i z Ojcem. Być może, że w naszym ludzkim doświadczeniu, że w naszym życiu duchowym mocno tęsknimy za doświadczeniem relacji z Bogiem. Jezus jako pierwszy modli się o tę relację dla nas. Uczy nas cierpliwości, byśmy potrafili czekać aż spełni się Jego wola w naszym życiu. Jezus modli sie również: „Ojcze, chcę, aby także ci, których Mi dałeś, byli ze Mną tam, gdzie Ja jestem…” (J 17, 24) i jest to intencja, która szczególnie zwraca moją uwagę, kiedy trwam w siedemnastym rozdziale Ewangelii św. Jana. Jezus pragnie, abyśmy byli razem z Nim tam, gdzie On jest. Zauważmy, że Jezus wypowiada to pragnienie wtedy, kiedy uświadamia sobie i uczniom, że niedługo Go opuszczą. Nie mówi im tego, gdy są piękni, wierni, stabilnie trwający przy Nim, ale wówczas, kiedy wewnętrznie i zewnętrznie się rozpadają. Bo kiedy rozpadnie sie ich relacja z Jezusem, rozpadnie się również ich wspólnota. Jezus wtedy, gdy ich relacje są najbardziej narażone na niebezpieczeństwo, kiedy przeczuwa ich sprzeniewierzenie się, modli się dla nich o to, aby byli z Nim tam, gdzie On jest. Jezus pozostaje zawsze wierny w swoich relacjach. Jego relacja z nami nigdy nie zależy od naszej relacji do Niego. Jego Miłość pozostaje niezmienna. Mówił św. Bernard, że nie dlatego Bóg nas kocha, że jesteśmy dobrzy i piękni, ale dlatego jesteśmy dobrzy i piękni, ponieważ Bóg nas kocha.
W jakimkolwiek momencie naszego życia jesteśmy, cokolwiek przeżywamy na naszej drodze rekolekcji, także wtedy, kiedy nasza godzina modlitwy jest trudna, prośmy w tej Eucharystii o dar modlitwy wiernej. Prośmy Jezusa, aby pomagał nam podnosić oczy ku niebu i wpatrywać się w Ojca, by podtrzymywał naszą wiarę,że On zawsze jest z nami.
Dz 22,30; 23, 6-11; Ps 16,1-2a.5.7-11; J 17, 20-26
Od pierwszego dnia naszych rekolekcji w czasie liturgii słuchamy w Ewangelii Jezusa modlącego się. Z pewnością zauważyliśmy, że Ewangelia dnia za każdym razem, od wtorku aż po dzień dzisiejszy, po czwartek, rozpoczyna się od tych samych słów: „W czasie ostatniej wieczerzy Jezus podniósłszy oczy ku niebu, modlił się tymi słowami” (J 17, 1). To ikona Jezusa, którą otrzymujemy na czas rekolekcji. To cenna, bardzo cenna ikona, która może nam pomagać w naszej modlitwie, zwłaszcza wtedy, kiedy nasze oczy są spuszczone, kiedy bardziej widzimy siebie niż Jego, kiedy jesteśmy zajęci kręceniem się wokół siebie i naszych spraw, wokół tego, co trudne w naszej historii życia, a co przecież – każdy z nas to wie – może nas tak skupiać, iż nie potrafimy dostrzec w naszej modlitwie Ojca.
„Jezus podniósłszy oczy ku niebu, modlił się…”. Modlił się do Ojca. Warto sobie przypomnieć i uświadomić, że ta modlitwa Jezusa, po ludzku mówiąc, przypada w niezwykle trudnym momencie Jego życia. To dla Jezusa moment wielkiego doświadczenia i uświadomienia sobie tego, co Go czeka. To w historii życia Jezusa moment krytyczny, a możemy wręcz powiedzieć, że kryzysowy. Jezus na modlitwie w Ogrójcu przeżywa kryzys; będzie wołał do Ojca: „Zabierz ode Mnie ten kielich. Niech ta godzina się zmieni. Nie teraz, Ojcze!”. Uświadamiamy sobie, że ta modlitwa zwrócona do Ojca, skądinąd piękna i poruszająca, najdłuższa, jaką mamy w Ewangelii, przypada w tak trudnym momencie życia Jezusa.
Warto wrócić do ostatnich wersetów szesnastego rozdziału Janowej Ewangelii, które poprzedzają tę modlitwę. Jezus zwraca się do uczniów słowami poruszającymi również nas: „Oto nadchodzi godzina, a nawet już nadeszła, że się rozproszycie - każdy w swoją stronę, a Mnie zostawicie samego. Ale Ja nie jestem sam, bo Ojciec jest ze Mną (J 16, 32). Pamiętam, że w czasie jednego ze spotkań, komentując ten fragment o. Amedeo Cencini w tej kaplicy powiedział, że dopiero w momencie największej po ludzku samotności Jezus w sposób niezwykle mocny doświadcza, jak bardzo Ojciec jest z Nim. Nieraz, paradoksalnie, trzeba doświadczyć ludzkiego osamotnienia, opuszczenia przez wszystkich, by się przekonać, że Ojciec Niebieski nigdy nas nie opuszcza, że On zawsze jest z nami; nawet wtedy, gdy ból cierpienia i opuszczenia krzyczą w nas, że Ojca przy nas nie ma. Jezus, w dzisiejszej Ewangelii, pomaga nam uwierzyć, że On jest z nami. Nie wiemy, co Jezus czuł w sercu, po ludzku. Nie wiemy, jakie targały Nim myśli i jakie walki wewnętrzne przeżywał. Ale wiemy, że cokolwiek działo się w Jego sercu w tym momencie, On modlił się do Ojca tak, jak słyszeliśmy.
Potrzebujemy sobie uświadomić, że w tych dniach nie tylko my się modlimy do Ojca, ale że to Jezus jako pierwszy modli się za nas do Ojca. Jezus modli się za każdego i każdą z nas, jest w naszej modlitwie i powierza nas Ojcu. Na dwie intencje modlitwy Jezusa chciałbym zwrócić uwagę. Jezus modli się dla nas o jedność, a więc modli się za nasze relacje. Wyraźnie mówi Jezus o tej relacji, która łączy nas z Nim i z Ojcem. Być może, że w naszym ludzkim doświadczeniu, że w naszym życiu duchowym mocno tęsknimy za doświadczeniem relacji z Bogiem. Jezus jako pierwszy modli się o tę relację dla nas. Uczy nas cierpliwości, byśmy potrafili czekać aż spełni się Jego wola w naszym życiu. Jezus modli sie również: „Ojcze, chcę, aby także ci, których Mi dałeś, byli ze Mną tam, gdzie Ja jestem…” (J 17, 24) i jest to intencja, która szczególnie zwraca moją uwagę, kiedy trwam w siedemnastym rozdziale Ewangelii św. Jana. Jezus pragnie, abyśmy byli razem z Nim tam, gdzie On jest. Zauważmy, że Jezus wypowiada to pragnienie wtedy, kiedy uświadamia sobie i uczniom, że niedługo Go opuszczą. Nie mówi im tego, gdy są piękni, wierni, stabilnie trwający przy Nim, ale wówczas, kiedy wewnętrznie i zewnętrznie się rozpadają. Bo kiedy rozpadnie sie ich relacja z Jezusem, rozpadnie się również ich wspólnota. Jezus wtedy, gdy ich relacje są najbardziej narażone na niebezpieczeństwo, kiedy przeczuwa ich sprzeniewierzenie się, modli się dla nich o to, aby byli z Nim tam, gdzie On jest. Jezus pozostaje zawsze wierny w swoich relacjach. Jego relacja z nami nigdy nie zależy od naszej relacji do Niego. Jego Miłość pozostaje niezmienna. Mówił św. Bernard, że nie dlatego Bóg nas kocha, że jesteśmy dobrzy i piękni, ale dlatego jesteśmy dobrzy i piękni, ponieważ Bóg nas kocha.
W jakimkolwiek momencie naszego życia jesteśmy, cokolwiek przeżywamy na naszej drodze rekolekcji, także wtedy, kiedy nasza godzina modlitwy jest trudna, prośmy w tej Eucharystii o dar modlitwy wiernej. Prośmy Jezusa, aby pomagał nam podnosić oczy ku niebu i wpatrywać się w Ojca, by podtrzymywał naszą wiarę,że On zawsze jest z nami.
ks. Krzysztof Wons SDS
---------------------------------------------------------------------