homilia - środa IV tygodnia zwykłego (rok II), 5 lutego 2014 r.
2 Sm 24, 2.9-17; Ps 32, 1-2.5-7; Mk 6, 1-6
Specjaliści od Biblii, bibliści, twierdzą, że Dawid policzył lub Izraela mając nie do końca czyste intencje. Jedni twierdzą, że znając liczbę swoich poddanych chciał nałożyć nowe, nie do końca sprawiedliwe podatki. Inni sądzą, że chciał poznać militarną potęgę swego królestwa, bo nosił w sercu zamiar rozpoczęcia jakiejś wojny czy podboju, znów nie do końca pokrywających się z planami Boga. Wiemy, że ostatecznie on sam, ale również jego poddani ponieśli konsekwencje tej jego decyzji. On i jego lud doświadczył kary-zarazy. W czasie rekolekcji Pan Bóg nie będzie nas liczył, bo zna nas dokładnie nas wszystkich, zna nas po imieniu, ale w czasie tych ćwiczeń rekolekcyjnych Bóg liczy na nas, na każdego i każdą z nas. Liczy na nasze otwarte serca i na naszą współpracę. Liczy na nasze rekolekcyjne zaangażowanie i poświęcenie. Bóg liczy na to, że z zaangażowaniem podejmiemy duchowy i fizyczny wysiłek związany z doświadczeniem rekolekcji. Bóg liczy na to, że podejmiemy szeroko rozumianą współpracę z Jego łaską i otworzymy szeroko nasze serca i nasze życie na Jego pełne mocy Słowo, aby ono mogło nas przemieniać.
W codzienności niekiedy słyszymy z ust innych pytanie: „Czy mogę na ciebie liczyć?”. To pytanie dziś pojawia się na ustach Pana Boga i dobrze by było, aby nasza na nie odpowiedź była pozytywna: „Tak, Panie, możesz na mnie liczyć”. Jeśli nasza odpowiedź będzie pozytywna, będzie nadzieja, że unikniemy „zarazy”, jaką mogą być źle przeżyte rekolekcje, które są przecież świętym czasem podarowanym nam przez samego Pana Boga.
Na dobrze przez nas przeżyte rekolekcje liczą z pewnością ci, których zostawiliśmy w naszych domach rodzinnych czy wspólnotach oraz w miejscach, gdzie się uczymy czy pracujemy. Liczą oni liczą na to, że wrócimy przemienieni i umocnieni. Nasi bliscy i znajomi liczą na to, że po naszym powrocie z rekolekcji życie z nami będzie piękniejsze i że będzie można z nami łatwiej się dogadać. Koledzy i współpracownicy liczą na to, że w przyszłości podejmiemy razem piękne dzieła i odpowiedzialne zadania oraz że ich codzienna z nami współpraca będzie coraz owocniejsza. Są wreszcie i tacy, którzy liczą na to, że spory będące źródłem niepokoju między nami oraz konflikty, które nas dzielą, zostaną w końcu rozwiązane; że dojdzie do przebaczenia, pojednania i zgody. Różne osoby z naszego otoczenia liczą na dobrze przez nas przeżyte rekolekcje, nawet jeśli wtedy, gdy się dowiedziały, gdzie się udajemy, były do tego sceptycznie nastawione; w głębi serca jednak pewno ufają, że wrócimy inni, odmienieni, i że będą mogły na własne oczy oglądać ludzi, których dotknęła moc Bożej łaski.
Jest jednak jeszcze ktoś, kto liczy… tyle, że on liczy, że te rekolekcje się nam nie powiodą. Liczy, że ten czas zmarnujemy, że przeżyjemy go „ot, tak jakoś” powierzchownie, że Słowo Boże nie dotknie głębi naszego serca i życia. Jest ktoś, kto liczy, że uda mu się wejść między nas i Pana Jezusa, że w naszym sercu zasieje niepokój czy wątpliwość tak, jak zasiał je w sercach mieszkańców Nazaretu słuchających Jezusa w synagodze. Jest ktoś, kto liczy na to, że będziemy słuchać Pana Jezusa, a jednocześnie powątpiewać, czy słowo Jezusa jest dla nas i czy słowo Jezusa jest w stanie nas przemienić. To zły duch! On będzie robić wszystko, by nasze rekolekcje zakończyły się przegraną, by były fiaskiem, byśmy stąd wyjechali nawet jeszcze gorsi niż przyjechaliśmy. Dlatego chcemy usilnie prosić Boga, aby zły duch się przeliczył, abyśmy współpracując z Bogiem pokrzyżowali te diabelskie rachunki i zamiary. Ufnie prośmy Pana Boga, byśmy podejmując współpracę z Nim przeżyli piękny i cudowny, i naprawdę Boży czas.
Na koniec, pewna współczesna legenda chrześcijańska. Pewien rekolektant oprowadzał Jezusa po swoim życiu. Zaprowadził Go w jeden obszar, w drugi, w trzeci… i w kolejne. Pokazywał przestrzenie swego życia i opowiadał. W pewnym momencie zatrzymali się przed drzwiami, które prowadziły do jakiegoś pomieszczenia, mniejszego czy większego, ale na pewno znaczącego i ważnego w życiu rekolektanta, który zwracając się do Jezusa powiedział: „Panie Jezu, ale tu wejść nie możemy! Tu jest ciemno, bo jeszcze tu nie doprowadziłem prądu, a teraz nie mam ze sobą ani latarki ani żadnej świecy. Chodźmy więc dalej, może kiedyś jeszcze tu wrócimy!”. Jezus jednak najwyraźniej nie chciał iść dalej, bo nie ruszał z miejsca. Zniecierpliwiony rekolektant powtórzył więc: „Panie Jezu, chodźmy dalej!” i usłyszał w odpowiedzi zaproszenie: „Popatrz na mnie!”. Nie wiedząc ku czemu Jezus zmierza podniósł oczy i spojrzał na Niego. Jezus zaś powiedział: „Ja jestem światłością świata. Kto idzie za Mną, nie będzie chodził w ciemności, lecz będzie miał światło życia” (J 8, 12). Rekolektant przypomniał sobie tę oczywistą prawdę, otworzył drzwi prowadzące do tego pomieszczenia i powiedział: „Zapraszam Cię, Jezu!”.
Ryszard Stankiewicz SDS