Ta strona używa plików Cookie. Korzystając z tej strony zgadzasz się na umieszczenie tych plików na twoim urządzeniu
Język polskiJęzyk polski
pin ul. św Jacka 16, 30-364 Kraków
clock

Sekretariat czynny:
9:00 -12:00 | 14:00 -17:30 | 18:00 -19:00

pinclockphonemailmail

ul. św Jacka 16, 30-364 Kraków

Sekretariat: 9:00 -12:00 | 14:30 -17:30 | 18:00 -19:00

Strona główna

 

up-arrow
Nikt nie rodzi się chrześcijaninem (ZFD 103)

Nikt nie rodzi się chrześcijaninem (ZFD 103)

Zapytaj o produkt

Żyjemy w Europie, w której pomysłodawcy laickiej kultury i twórcy nowej cywilizacji ogłosili uroczyście, że właśnie nadeszła nowa epoka – „postchrześcijańska”. Chrześcijaństwo się przeżyło i oto nadchodzi „nowe”. Tymczasem nihil novi sub sole (nic nowego pod słońcem).

Zeszyty Formacji Duchowej

Gdyby nawrócony na chrześcijaństwo Tertulian z Afryki Północnej żył dzisiaj, powiedziałby nam to samo, co ongiś wierzącym Kościoła II wieku: „Nikt nie rodzi się chrześcijaninem, ale się nim staje”. Miał na myśli dokonywanie osobistego wyboru Chrystusa w czasach, gdy chrześcijaństwo nie cieszyło się ani wolnością, ani wielką sympatią. Słowami Tertuliana autor, o. Amedeo Cencini, opatrzył tytuł tegoż Zeszytu. To temat niezwykle nośny i potrzebny. Jest jak silne memento, konieczne w naszych czasach.

Żyjemy w Europie, w której pomysłodawcy laickiej kultury i twórcy nowej cywilizacji ogłosili uroczyście, że właśnie nadeszła nowa epoka – „postchrześcijańska”. Chrześcijaństwo się przeżyło i oto nadchodzi „nowe”. Tymczasem nihil novi sub sole (nic nowego pod słońcem). Koniec chrześcijaństwa ogłaszany był wielokrotnie. Ci, co w chrześcijaństwie widzą staruszka przygotowującego się na wieczny spoczynek, nie wiedzą, że od zawsze mierzyło się ono i mierzyć będzie z kryzysem i obumieraniem, wypatrując oczami wiary i nadziei początek nowego życia. Chrześcijanin staje się sobą nieustannie. Na jego horyzoncie jest zawsze Jezus Chrystus, Wschodzące Słońce, które nigdy nie zachodzi.

Prawdą jest, że sporo dzisiaj w świecie i w Kościele znaków kryzysu i umierania, zwłaszcza na Starym Kontynencie. W pamięci przechowuję prorocki dokument Ecclesia in Europa – „list” do Kościoła w Europie, który niespełna dwa lata przed śmiercią napisał św. Jan Paweł II. Nie przemilcza w nim bolesnych wiadomości o kondycji chrześcijaństwa w Europie. Napisał o tym, co dzieje się na naszych oczach. Zanik, a nawet utrata nadziei ujawnia się zwłaszcza w narastającym zagubieniu: „Tylu ludzi sprawia wrażenie, że są zdezorientowani, niepewni, pozbawieni nadziei, stan ducha wielu chrześcijan jest podobny” (nr 7). Święty papież wnikliwie czytał rzeczywistość. Zwracał uwagę, że utrata nadziei ma ścisły związek z utratą duchowego zaplecza i tendencjami do oderwania od dziedzictwa chrześcijańskiego. Wskazywał na konsekwencje: „praktyczny agnostycyzm i obojętność religijna, wywołująca u wielu Europejczyków wrażenie, że żyją bez duchowego zaplecza, niczym spadkobiercy, którzy roztrwonili dziedzictwo pozostawione im przez historię” (nr 7). „Wielu ludzi nie potrafi już łączyć ewangelicznego przesłania z codziennym doświadczeniem; wzrasta trudność przeżywania osobistej wiary w Jezusa w takim kontekście społecznym i kulturowym, w którym chrześcijańska koncepcja życia jest stale wystawiana na próbę i zagrożona; (...) odnosi się wrażenie, że niewiara jest czymś naturalnym...” (nr 7). Bóg jest ignorowany albo staje się konkurentem, z którym trzeba walczyć, tak jak uczy tego konkurencja w różnych obszarach życia. Obserwujemy „dążenie do narzucenia antropologii bez Boga i bez Chrystusa. Europejska kultura sprawia wrażenie «milczącej apostazji» człowieka sytego, który żyje tak, jakby Bóg nie istniał” (nr 9).

Nazywając po imieniu stan niepewności i zagubienia chrześcijańskiej Europy, św. Jan Paweł II z tym większą mocą odwołuje się do nadziei, która ma swoje niezachwiane spełnienie w Jezusie Chrystusie. W jakiejkolwiek sytuacji znalazłby się chrześcijanin – pisze papież z Krakowa – powinien pamiętać, że zwycięstwo Chrystusa i Jego Ewangelii jest już przesądzone. Jest dzisiaj podobnie, jak było w epoce prześladowania, udręki i zagubienia pierwszego Kościoła czasów Apokalipsy (por. Ap 1, 9). Słowo nadziei, które skierował Bóg do ówczesnego Kościoła, pozostaje słowem na dzisiaj: „Przestań się lękać! Ja jestem Pierwszy i Ostatni, i Żyjący. Byłem umarły, a oto jestem żyjący na wieki wieków i mam klucze śmierci i Otchłani” (Ap 1, 17-18). „Po dwudziestu wiekach Kościół ma do ofiarowania na początku trzeciego tysiąclecia to samo orędzie, które stanowi jego jedyne bogactwo: Jezus Chrystus jest Panem; w Nim i tylko w Nim jest zbawienie (por. Dz 4, 12). Źródłem nadziei dla Europy i dla całego świata jest Chrystus...” (nr 18).

Podobne słowa pełne realizmu i nadziei wypowiedział Benedykt XVI, który ponad 60 lat temu, jeszcze jako młody teolog, w prorockim duchu pisał o przyszłości chrześcijaństwa i Kościoła: „Przyszłość Kościoła również dzisiaj zależy od tych, którzy mają głębokie korzenie i żyją pełnią własnej wiary (...). Z dzisiejszego kryzysu i tym razem powstanie Kościół, który wiele utracił. Stanie się mały, w wielu wypadkach będzie musiał zaczynać wszystko od początku. Nie będzie w stanie zapełnić wiernymi wielu budowli, które powstały w okresie dobrej koniunktury (...). Będzie to Kościół bardziej wewnętrzny (...) z bardziej wewnętrznego i prostego Kościoła emanować będzie wielka siła. (...) rozkwitnie na nowo i będzie ojczyzną, która daje ludziom życie i nadzieję sięgającą poza granicę śmierci”.

Właśnie taki duch nadziei oraz realizm spojrzenia tchną z rozważań o. Amedea Cenciniego, który od ponad 20 lat współpracuje z naszym CFD w Krakowie. Jego rozważania pomagają zerwać z nostalgicznym myśleniem, że „kiedyś było lepiej” i że jeszcze „wrócą tamte czasy”. Autor ripostuje: „Osoby, które tęsknią za przeszłością, marnują energię, bo przeszłość już nie wróci. Ważne jest to, by zrozumieć i uwierzyć, że sytuacja, którą przeżywamy, nie jest wcale negatywna. Nie jest powiedziane, że taka sytuacja spowoduje klęskę, upadek czy tragedię, za którą mielibyśmy się czuć winni. Po prostu jesteśmy sprowokowani, by konfrontować się z tym, co mówił Tertulian, czyli ze zdolnością dokonywania wyboru w sposób dobrowolny i odpowiedzialny”. Nie trzeba więc trwonić cennej energii na przejmowanie się „trudnymi czasami dla wierzących”, ale wykorzystać je na rozeznawanie osobistej kondycji duchowej i dbać, by z dnia na dzień coraz bardziej stawać się Chrystusowym. Rozważania o. Amedea mogą być dla nas rodzajem katharsis – oczyszczeniem umysłu i serca, by uwolnić w sobie ducha nadziei i stawać się codziennie tym, kim jesteśmy od dnia chrztu – chrześcijanami in via.

Krzysztof Wons SDS

Spis treści
Słowo z Centrum Formacji Duchowej 5
Sens ewolucji historycznej 9
Nie jest powiedziane, że dzień dzisiejszy jest gorszy od wczorajszego 15
Nowa ewangelizacja wierzących 22
Parafia niewierzących 31
Oczekiwania osoby niewierzącej 39
Odpowiedź osoby wierzącej 53
Pytania i odpowiedzi 58


Zapytaj o produkt